Wczoraj (19.12) na ul. Dąbrowszczaków w Resku w jednym z budynków zapaliła się sadza w kominie. Interweniowała straż pożarna.
Około godz. 15-stej w jednym z budynków na ul. Dąbrowszczaków zapaliła się sadza w przewodzie kominowym. W związku z zaistniałym zagrożeniem na miejscu musiała interweniować straż pożarna.
Jak nam się udało ustalić w akcji ratowniczej uczestniczyły dwa pojazdy GBA I SHD 25 z Ochotniczej Straży Pożarnej w Resku oraz jeden pojazd z Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej w Łobzie.
W zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Resko24.pl, fot. Internauci
Komentarze
1) po co dwa pojazdy zostały skierowane do gaszenia sadzy w jednym kominie?
2) jeśli już dwa zostały skierowane - bo ktoś kto dysponował pojazdy bez niezbędnej wiedzy o zdarzeniu - to co robili w tym czasie strażacy z drugiego wozu i drugi wóz?
3) PSP w Łobzie przyjechała przed akcją OSP, w trakcie, czy pod koniec? Czy byli do czegoś potrzebni?
Ad1)
W chwili kiedy płonie komin w budynku mieszkalnym, gdzie zagrożone jest zdrowie i życie ludzkie powinny być zadysponowane możliwie największe dostępne siły i środki.
Ad2)
patrz wyżej
Ad3)
Pytanie bez jakiegokolwiek sensu, nic nie wnoszące
Z Łobza do Reska strażacy musieli jechać około pół godziny... z Reska jechali pół minuty. Skoro zdążyła dojechać straż z Łobza znaczy, że akcja po pół godziny nadal nie była opanowana i wydawało się, że trzeci wóz jest nadal potrzebny? Nie wiem czy jedynie obserwowano pożar, czy podjęto próbę gaszenia piaskiem proszkiem, solą? Jeśli te drugie to zdaje się, że jeden wóz w większości takich przypadków w Polsce wystarcza.
Gdyby się coś spaliło (ale również i teraz) napisałbym, że widocznie w budynku, w którym doszło do zapalenia się sadzy niewłaściwie dbano o stan przewodów kominowych i to co się w piecach pali. Być może napisałbym o składowanych na strychu łatwopalnych materiałach (meble, ubrania, wykładziny) i starym, murszejącym kominie.
Może się mylę, nie jestem strażakiem - a strażakom dziękuję za pracę i uratowanie majątku ludzi.